Czasami wydaje mi się, że jestem jak bumerang, kiedy już wydaje się, że nie wrócę nagle pokazuje się na horyzoncie nieodparta chęć pisania.Przez te cztery miesiące w życiu Bartka zmieniło się wiele. Zaczęło się od spotkania z Panią Profesor logopedii w Lublinie. "Porozmawiała" z Kosmitą przez komputer i orzekła, że to mądry młody człowiek. Rozwinęła przed nami wiele możliwości, dała garść dobrych rad i pochwaliła nas ( nikt od bardzo dawna tego nie robił😕). Poczułam jak znowu nabrałam wiatru w żagle ( nie myślałam, że w moim wieku i z dużym doświadczeniem, będę podatna na pochwały lub ich brak, a jednak). Z tego wyjazdu dodatkowo zostały nam miłe wrażenia ze starówki w Lublinie i mój małżonek oświadczył,że musimy koniecznie tam wrócić, co niebawem może się spełnić. Potem wydarzenia posypały się jak lawina. Zrezygnowaliśmy z zajęć w Warszawie, Bartek poleciał samolotem ( po raz pierwszy w życiu) do Londynu na cztery dni, poznaliśmy fantastyczną dziewczynę Alicję, która prowadzi warsztaty taneczne . Tak o to Bartek trafił na takie zajęcia pięć minut od domu. Konsekwencją, było zaproszenie od pani Dyrektor Warsztatów Zajęciowych , która zaproponowała,żeby Bartosz uczęszczał na wszystkie zajęcia w pełnym wymiarze godzin. Złożyłam podanie i czekamy na wolne miejsce. Przyznam się, że zawsze podchodziłam sceptycznie do warsztatów zajęciowych dla niepełnosprawnych, a tu takie miłe rozczarowanie.Jest tam pięć pracowni - gastronomiczna, ogrodnicza, informatyczna,teatralna i plastyczna. Nie wiem, czy Bartosz się tam odnajdzie, ale przynajmniej będzie w gronie młodych osób i może spełni się jego największe marzenie, żeby mieć przyjaciela.
|
Naprawdę można dzwonić? |
|
Główny cel pobytu w Londynie |
|
Czekanie na pociąg w metrze. |
Komentarze
Prześlij komentarz