Posty

Wyświetlanie postów z 2011

Drzewo Jessego czyli Adwent rozpoczęty

Obraz
Bardzo spodobał nam się pomysł ubierania Drzewka Jessego. Poprosiliśmy więc dziadka Jurka żeby przyniósł nam gałązkę jabłoni i śliwy. Od tygodnia stoją w wazonie i muszę przyznać ,że na jabłonce pojawiły się zielone pączki, Może zakwitnie na Wigilie? Magda i Bartek robią codziennie ozdoby związane z fragmentami Biblii na dany dzień Adwentu. Wieczorem je wieszają na gałązkach i Magda czyta dany fragment. Nie mogłam wymyślić lepszego sposobu na spędzanie wspólnie tego czasu oczekiwania na przyjście Zbawiciela!

Angielski

Obraz
Nauka języków obcych jest bardzo ważna i nikogo nie trzeba do tego przekonywać. Jednak , gdy z wielkim trudem uczę Bartosza języka angielskiego mam wrażenie,że ktoś tworząc przepisy zapomniał o dzieciach specjalnej troski. Przepisy wyraźnie mówią, że można zwolnić, w wyjątkowych przypadkach, z nauki jednego języka obcego ( w szkołach ponad podstawowych uczą się dzieciaki dwóch obowiązkowo). I tak mój chłopak musi zgłębiać tajniki języka obcego mając poważne trudności z opanowaniem ojczystego.  Ale jak mus to mus. Chcę pokazać jak to wygląda praktycznie; temat "Kolory": Do takiej nauki potrzebne są bity z obrazkami, farby, plastelina, kredki i oczywiście napisy. Do innych kolorów używaliśmy kolorowej bibuły. Codziennie uczuliśmy się dwóch kolorów i w taki sposób koło soboty opanowaliśmy 11 kolorów. W przyszłym tygodniu zaczynamy  budować proste zdania, czyli ciąg dalszy nastąpi.

Witraże

Obraz
Zajęcia plastyczne zagościły u nas ,chyba,już na stałe. Po mandalach przyszedł czas na witraże. Nie jest to skomplikowane, ale zajmuje trochę czasu. Najpierw trzeba naszkicować czarną farbką- konturówką kontury i zostawić do wyschnięcia. Na drugi dzień wypełnia się kontury wybranym kolorem i znowu zostawia do wyschnięcia. Gdy już wyschnie można odkleić całość od koszulki i przykleić na szklaną powierzchnię. My używamy do tego antyramy. Na razie są to proste rysunki. Wykorzystujemy do tego malowanki dla maluchów. Ponieważ tęsknię za wiosną wybrałam wiosenne kwiaty, ale niebawem Bartek będzie robił motywy związane z Bożym Narodzeniem. Artysta przy pracy

Ach ten listopad!

Obraz
Niezaprzeczalnie w tym roku mamy piękną i długą jesień. Niestety jak co roku listopad jest dla mnie najtrudniejszym okresem. Dopada mnie zawsze "syndrom niedźwiedzia", czyli pora na zimowe spanie. Leniuchowanie aż do wiosny jest niezmiernie kuszące, acz niewykonalne.Stąd stany depresyjne i długie przerwy między robieniem a nie robieniem (czegokolwiek). Ale jak to bywa w życiu czas wziąć się w garść i do przodu. Po 1.11. i 2 11., kiedy to spędzamy czas na cmentarzu, 6.11. poszliśmy na koncert orkiestry Sinfonia Viva pod dyrekcją Tomasza Radziwonowicza.W programie koncertu była muzyka filmowa ponieważ jest to częścią projektu pt."Oblicza muzyki". Mnie zachwyciło brawurowe wykonanie tematu z filmu "Siedmiu wspaniałych". Bartek był trochę zawiedziony,że nie było nic z jego ulubionych filmów, ale możliwe,że następny koncert będzie właśnie dla dużych i małych dzieci.

Mandale

Obraz
Od dwóch miesięcy odwiedzam różne blogi, gdzie dzieci uczą się w domu. Uderzyło mnie, że bardzo dużo mają plastyki. Obojętne czy uczą się przyrody, polskiego, czy też matematyki. Powiem szczerze, jestem beztalencie do wszelkich prac plastycznych, ale pomyślałam sobie może jednak warto spróbować. Bartek zawsze miał kłopoty z motoryką małą. Nie potrafił zostawić śladu na kartce żadnym pisakiem, kredką itp. Długo się z tym zmagaliśmy, aż nadszedł dzień, gdzie w zeszycie cienkopisem napisał pierwszą literę. Potem przyszedł czas na ołówek i kredki. A potem przestaliśmy rysować, malować i lepić. Między czasie kupiłam mandale do nauki liter, bardziej kładąc nacisk na te litery niż na pracę artystyczną. Aż do wczoraj kiedy znowu wyciągnęłam mandale, kredki, papier kolorowy, a dziś moim chłopakom ( w soboty chodzą na zakupy) przykazałam by zakupili kredki świecowe. Po obiedzie posadziłam Bartka przy stole i najpierw dałam mu plastelinę. Ulepił bałwana. Zachęcona jego zainteresowaniem podsunęłam

Twoje dziecko jest inteligentne.

Obraz
Książka Dawny Markovej i Anne Powell pt. "Twoje dziecko jest inteligentne. Jak poznać i rozwijać jego umysł" jest dla rodziców i dla nauczycieli, że nauka nie musi być utrapieniem i nudą. Jej autorki- doświadczone nauczycielki, terapeutki , a przede wszystkim matki- próbują zmienić głęboko zakorzenione fałszywe myślenie o zdolnościach dzieci i ich umiejętnościach uczenia się. Dzielą wzorzec myślenia na sześć typów: 1.słuchowo - ruchowo- wzrokowy; 2. słuchowo - wzrokowo-ruchowy; 3.ruchowo-słuchowo-wzrokowy; 4.ruchowo-wzrokowo-słuchowy; 5.wzrokowo-ruchowo-słuchowy; 6.wzrokowo-słuchowo-ruchowy. W przystępny i łatwy sposób podają jak obserwować dziecko, na co zwrócić uwagę przy obserwacji aby określić wzorzec myślowy dziecka. Jeśli   będziemy je znać nauka nie będzie mordęgą, ale przyjemnością dla obu stron. "Nie zapominajmy,że umysł dziecka jest prawdziwą żywą maszyną do nauki. Jego przeznaczeniem jest uczenie się i twórczość. Depresja, urazy, choroba, złe samopoczuc

Tajemnice Czarnego Lądu

Obraz
Jesienne , niedzielne popołudnie ,kiedy pogoda nie dopisuje można spędzić w muzeum. Tak też zrobiliśmy. W Muzeum im. Jacka Malczewskiego w Radomiu właśnie otworzono nową wystawę. Ekspozycja oparta jest na motywach powieści Henryka Sienkiewicz pt." W pustyni i w puszczy".  Po wejściu można zobaczyć kilkanaście wydań książki i zapoznać się z informacją o  autorze. Potem to już trzy sale Afryki . Można zobaczyć jak żyją Nomadowie na pustyni, jak Masajowie się ubierają i jak Etiopczycy są religijni. Dużo ozdób, instrumentów, broni i sprzętów codziennego użytku. Poza tym krótkie ciekawe informacje np. o budowie Kanału Sueskiego. To jest chyba jedno z niewielu muzeów, gdzie Bartek czuje się dobrze. Sam nas tam dzisiaj zaprowadził.

XV Festiwal Muzyki Dawnej im.Mikołaja z Radomia

Obraz

Myślenie obrazami

" ....ludzie z autystycznego spektrum znaczenie lepiej reagują na bodźce wizualne i mogą prawdopodobnie znacznie lepiej zapamiętać wygląd całego słowa zamiast "budowania"go. Budowanie wyrazów z dźwięków to idea, której nigdy nie udało mi się zrozumieć." cyt. z książki pt."Świry, dziwadła i zespół aspergera", Luke Jackson. Pozwoliłam przytoczyć sobie ten cytat z jednej z moich ulubionych  książek o autyzmie, a  w zasadzie o zespole Aspergera. Napisał ją nastolatek, który ma wielkie poczucie humoru i dystansu do swojej choroby ( chociaż on uważa to za dar ....i pewnie ma rację). Ale wracając do tematu. Bartek właśnie w taki sposób się uczy. Dla niego najważniejszy jest obraz. Od początku bazowaliśmy na nauce metodą Domana + obrazek, a z czasem animacja. Ponieważ mamy wszystkie możliwe kategorie w obrazkach, począwszy od ubrań, jedzenia, umeblowania a skończywszy na czasownikach i przymiotnikach, właśnie je odkurzyłam w związku z nauką angielskiego. Jedyne c

Nie ma to jak u Mamy

Wczoraj,16.10,byliśmy na imieninowym obiedzie u babci Jadzi. Jak zwykle Babcia zabłysła swoim kulinarnym talentem i mogliśmy ucieszyć nasze podniebienia. Nawet Bartek skosztował pysznego obiadu Babci. Oczywiście z modyfikacjami, ale po dziesięciu latach bycia na specjalnej diecie autystycznej już nikt w rodzinie nie dziwi się i dostosowuje jedzenie do niego. Nawet był deser dla Bartka, czyli czekoladowe ciasto bez mąki i proszku do pieczenia. Dawno nie spędziliśmy tak miłego popołudnia w gronie rodzinnym.Dyskusjom nie było końca a wszystko w przyjaznej atmosferze. Wieczorem jeszcze Bartek zdążył przerobić jeden temat z fizyki. To była bardzo udana niedziela!

Jeszcze trochę o wakacjach

Obraz
W sobotę 8.10.odbył się finał zabawy wakacyjnej pt."Raz,dwa,trzy.....Warszawiakiem jesteś ty". Organizowało go siedem muzeów warszawskich. Trzeba było odwiedzić te muzea i odpowiedzieć na pytania dotyczące historii Polski z lat 1918-1989. Jak twierdzą organizatorzy wzięło w tym projekcie około 1000 osób, a 102 zespoły (czyli rodziny) ukończyło go pomyślnie.Wszystkie te rodziny spotkały się na finale w Muzeum Powstania Warszawskiego, w tym i my. Na początku była zabawa z wykonywaniem zadań, dzieci były przydzielone do różnych tajnych zadań w okupowanej Warszawie. Magda i Bartek nosili pocztę oraz lekarstwa. Potem nastąpiła degustacja pączków i soczków, a na koniec dzieciaki dostały nagrody. W przyszłym roku ma być kolejna edycja i Magda zapowiedziała, że koniecznie weźmiemy w niej udział. Ja jestem mile zaskoczona ponieważ proponując mojej rodzince taką formę spędzania czasu w Warszawie, nie spodziewałam się, że im się tak spodoba. A poza tym, chciałam zainteresować Magdę hi

Imieniny

Wczoraj Artur obchodził swoje imieniny. Były życzenia,prezenty, ale tak jakoś w pośpiech. Jak to na tygodniu.Od dawna nie ma zwyczaju obchodzenie imienin czy urodzin w dniu, w którym wypadają. Zawsze przekłada się je na weekend, bo wszyscy mają wtedy czas. Tak będzie i w tym przypadku, a mnie żal,że ulegamy presji gubienia świętowania na co dzień. Zatracamy się w jakiejś bezsensownej gonitwie i nie mamy już czasu na celebrowanie wspólnego rodzinnego święta. Całe szczęści,że są weekendy, Boże Narodzenie i Wielkanoc.

Cudu nie było

Wczorajszy wieczór spędziliśmy z Arturem w kinie, na zaproszenie zaprzyjaźnionego księdza Piotra. Nie planowaliśmy obejrzenie nowego filmu w reż.Hoffmana,pt."Rok 1920", ale stało się. Tak jak przewidzieliśmy film z dobrymi aktorami, ale bez dobrego scenariusza. Nie pokazał, ani atmosfery lat dwudziestych ubiegłego wieku, ani wielkiego zwycięstwa Polaków. Mam wrażenie , że ciągle pokutuje obraz II Rzeczpospolitej jaki nam wpajano od czasów stalinowskich. Trudno więc pokazać historyczne postacie z tamtych lat jako wielkich bohaterów, jakże trudno było pokazać reżyserowi rolę Kościoła na wpływ wypadków. Wyszło to nader sztucznie i trochę śmiesznie. Pan Hoffman, tak jak w nieudanym filmie "Ogniem i mieczem", zastosował w montażu metodę zbliżeń , cięć żywcem wziętych z wideoklipów. A sceny batalistyczne to już zupełne dno. Miałam wrażenie, że oglądom rekonstrukcję historyczną robioną przez amatorów historii, jakich obecnie wiele. Nie zawiodła gra aktorów z wyjątkiem pani

Badania

Każde dziecko boi się pobierania krwi, ale Bartek  w wieku dwóch lat przechodził wszystkie możliwe badania, więc na widok laboratorium, ludzi w białych fartuchach dostawał szału i uciekał. Była to dla wszystkich bardzo stresująca sytuacja. Robiliśmy badania tylko wtedy, gdy naprawdę było to konieczne. Wiele razy odkładałam to w nieskończoność. Tak też było i tym razem. Przygotowywaliśmy się do pobrania krwi od lipca. No i dziś rano w wielkiej desperacji pojechaliśmy do naszego ulubionego laboratorium. ....... I stał się cud. Nasz syn usiadł bez pomocy na fotelu, na prośbę cioci Asi wyciągnął rękę. Z pomocą taty ścisną pięść (ma problemy z zaciskaniem palców)  raz kwękną w czasie wkłuwania igły, a potem krew się polała do próbówki za pierwszym razem. Obyło się bez szarpania, płaczu i wrzasków. Byliśmy tak zaskoczeni, że dopiero w samochodzie rozpłynęliśmy się w ochach i achach nad naszym Bohaterem. Dla takich chwil, gdy wszystko idzie jak należy warto się potrudzić i nie myśleć, że to

Trudny dzień

Sobota dla naszej rodzinki jest dniem zwariowanym. Wszyscy nadrabiamy zaległości domowe z tygodnia. A przecież dochodzi do tego basen, na który trzeba iść przed południem, zakupy na cały tydzień , sprzątanie i gotowanie, a gdy pogoda dopisuje trzeba koniecznie zrobić wycieczkę poza miasto ......uf! Jak to pogodzić? No więc tak: Magda, Bartek i tata na basen. Po basenie zakupy. W tym czasie ja piekę, gotuję i sprzątam. Potem wszyscy jemy obiad i nareszcie można wyjść z domu na wspólną wycieczkę. Tak wygląda idealny plan soboty. Nie często się udaje, ale wczoraj prawie nam się udało. Nie było tak źle bo popołudnie, piękne , spędziliśmy u babci Jadzi i dziadka Jurka na działce. Graliśmy w piłkę, Bartek chodził po drzewach i uczył się chodzić z kijami ( to nasza najnowsza pasja, niestety nie Bartosza). Wieczorem, już w domu, Bartek wrócił do swojego ulubionego zajęcia - oglądania bajek Disneya. Zawsze jest potem awantura ( ja mówię on płacze) o koniec oglądania i długo nie może zasnąć. C

Przyjaciel

Każdy z nas , w mniejszym lub większym stopniu, pragnie towarzystwa drugiej osoby. A jak to jest u "kosmity"? Nasz "kosmita" lubi przebywać wśród ludzi, choć jest to dla niego wielkie wyzwanie. Szczególnie w miejscach publicznych ( ulica, centra handlowe, muzea itp.). Zabiera wtedy swojego przyjaciela, który pomaga mu przetrwać w nieznanych miejscach z nieznanymi ludźmi. Tym najlepszym przyjacielem jest postać z bajki Toy Story - szeryf Chudy. W czwartej i piątej klasie szkoły podstawowej był to Tygrys z bajki o Kubusiu Puchatku. Potem Bartek napisał, że jest już za duży by przyjaźnić się z Tygrysem i jego najlepszym przyjacielem został Chudy. Pamiętam taką zabawną historię z Tygrysem - Bartek miał napisać, którego z bohaterów lubi, a którego nie i dlaczego. Napisał: "Tygryska lubię najbardziej bo jest wesoły, szybki i dużo skacze. Nie lubię Kłapouchego bo jest podobny do mnie" . Co nasza córka Magda skomentowała: "Tygrysek ma ADHD , a Kłapouchy aut

Rutynowa wizyta

Dzisiaj pojechaliśmy do Warszawy . Mieliśmy wizytę w Fundacji Synapsis. Jesteśmy tam już od jedenastu lat. Mam wielki sentyment do tej Fundacji, choć od trzech- czterech lat wiele tam się zmieniło. Czuję, że nadchodzi ten dzień kiedy będziemy musieli się pożegnać. Na razie próbuję coś jeszcze wykrzesać z tych jałowych spotkań. Na szczęście spotykamy się raz na miesiąc, czasem rzadziej. No cóż, gdyby nie korki od Janek całkiem przyjemna była by to wycieczka. Zwłaszcza, że znajomych mam tam bez liku i pogoda dopisuje. Dzisiaj przyszło też wspaniała wiadomość. Zostaliśmy laureatami w konkursie " Raz, dwa, trzy...Warszawiakiem jesteś ty". Zostaliśmy zaproszeni na galę 8.10.2011r. do Muzeum Powstania Warszawskiego. Ciekawe jak to będzie z Bartkiem? Mam nadzieję, że nie będą mu kazali mówić. Jak by co weźmiemy laptop do pomocy. Nie wiem czy o tym pisałam, ale Bartosz jest niemówiącym autystykiem, który stara porozumiewać się przez komputer. Ale to drobiazg, bo poza tym jest pogodn

Ostatnia niedziela września

No cóż  planowałam wycieczkę do Czarnolasu i Janowca, a skończyło się na spacerze - przed obiadem - po starym Radomiu. Byliśmy też w naszej ulubionej cukierni na kawie, a Bartek na lodach. Niestety Magda od piątku leży w łóżku i męczy się z katarem i bólem gardła. Po obiedzie Bartek pilnie uczył się matematyki i fizyki.Ustaliliśmy, że na tygodniu przedmioty humanistyczne, a w weekendy ścisłe. Na razie ma przerwę w rehabilitacji, co najmniej dwa tygodnie, więc możemy wdrożyć nasz cały plan nauki. Czas już najwyższy, bo nawet studenci kończą wakacje. Co do mnie nacieszyłam się już wolnością bez szkoły i jestem gotowa na nowe wyzwania. Bartek też ma większy zapał do nauki. Trzeba kuć żelazo póki gorące!

Piątkowe popołudnia

Z całego tygodnia najbardziej lubię piątkowe popołudnia. Perspektywa wolnych dwóch dni , spędzonych od rana do wieczora wspólnie jest ekscytująca. Na tygodniu nie mamy za wiele czasu, żeby wspólnie pobyć czy zjeść posiłek. Ale od popołudnia piątkowego wszystko się zmienia. Snujemy też plany jak spędzić sobotę i niedzielę. Jeszcze jest piękny wrzesień, więc będziemy wyjeżdżać ,najprędzej do Janowca, Kazimierza lub Sandomierza. Możliwe, że pojedziemy do Jury Krakowsko- Częstochowskiej. Na razie w tą niedzielę odwiedzimy Czarnolas i Janowiec.  A od poniedziałku Bartek wraca do nauki gry na pianinie. Dzisiaj spotkaliśmy się z panią Marią , która od dwóch lat go uczy, nie może się doczekać kiedy zaczną. Spędziliśmy w cukierni dwie miłe godziny opowiadając sobie o wakacjach 2011. Bartek był w doskonałym nastroju i ciągle przytulał się do pani Marii. No cóż czas wracać z przedłużonych wakacji

Weekend w Krakowie

Obraz
W sobotę i niedzielę ( 17-18.09.) byliśmy w Krakowie. Właściwie to przeze mnie tam się znaleźliśmy, bo bardzo chciałam zobaczyć wystawę w Muzeum Narodowym pt. "Skarby Korony Hiszpańskiej". Jest wspaniała, kto jeszcze może ją zobaczyć (będzie do 9.10.2011r.) niech to zrobi. Moja rodzinka też się zachwyciła, z wyjątkiem Bartka, który nie lubi muzeów. Jednak był dzielny i bez większych scysji wytrzymał dwie godziny wśród arcydzieł malarstwa, rzeźby i sztuki użytkowej . Drugi dzień spędziliśmy na Wawelu podziwiając eksponaty w Skarbcu i Zbrojowni, a także gościliśmy w Komnatach Królewskich zachwycając się arrasami i głowami wawelskimi. Nie obyło się bez długich spacerów Grodzką, Kanoniczną, Franciszkańską, Na Kazimierzu i nad Wisłą. Artur i Magda zakochali się w Krakowie, więc niebawem znów tam zagościmy.

"Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu" - Rupert Isaacson

Obraz
No cóż,  jako że posiadamy dziecko z autyzmem w naszej bibliotece nie może zabraknąć książek na ten temat. Są to publikacje naukowe jak i opowieści rodziców i samych osób z autyzmem lub Zespołem Aspergera. Jedną z ostatnich książek na ten temat  jest włośnie " Opowieści ojca przez mongolski stepy w poszukiwaniu cudu". Wspaniała opowieść o podróży całej rodziny do krainy szamanów, nieskażonej przyrody i stad dzikich koni - do Mongolii. Dla mnie jest to pasjonująca książka nie tylko ze względu na pokonywanie choroby dziecka, a raczej jego dysfunkcji, w radzeniu sobie w prozaicznych, codziennych sprawach. Bo jak powiedział autor, zwracając się do Boga : "Nie proszę by wyzdrowiał z autyzmu, ponieważ jest to częścią jego osobowości, ale spraw by jego życie stało się do zniesienia". Przepiękna opowieść o podróży w nieznane, o odkrywaniu innego oblicza świata. Polecam wszystkim, którzy kochają podróże, odkrywanie nieznanych kultur i ludzi. Rupert Isaacson - "Opowi

Ach ten wrzesień

Zawsze najbardziej lubiłam czerwiec, ale już od bardzo dawna nie jest to miesiąc z ciepłymi, krótkimi nocami i pięknymi słonecznymi dniami. Teraz wolę wrzesień. Piękne dni z nutką nostalgii. Dzięki edukacji domowej mogę się nacieszyć do woli tymi dniami. Przed południa spędzamy na długich spacerach i posiłkach na świeżym powietrzu. Wracamy do domu około godziny szesnastej. Wtedy spotykają się wszyscy domownicy. Około 17.30 Bartosz odkrywa świat fizyki i matematyki, potem kolacja, mycie i lektura "do poduszki ". Nawet nie myślałam, że wolność będzie kojarzyła mi się z wrześniem.

Poświęcenie

Wczoraj znowu usłyszałam, że poświęciłam się dla mojego syna. Jak zwykle zabrzmiała to jak coś okropnego, jakbym niszczyła własne życie. Za każdym razem kiedy to słyszę ogarnia mnie złość. Postanowiłam się nad tym zastanowić. Z definicji w "Małym słowniku języka polskiego" wyd.PWN czytamy: poświęcenie - czyn ofiarny, pełen bohaterstwa i samozaparcia; gotowość do ponoszenia ofiar. Czy ja, rzeczywiście się poświęcam?  Robię to co do mnie należy jako matki. Staram się być odpowiedzialna w stosunku do męża i dzieci. Nie poświęciłam żadnego marzenia ani zainteresowania. A wychowywanie dziecka autystycznego stało się moją pasją. A czym jest życie bez pasji?   "Życie czasem bywa ciężkie, jest  trudne i wymaga poświęcenia i rozsądku, do szczęścia nie ma żadnej windy, trzeba iść schodami" (jak napisał jeden z internautów). Myślę, że to Bartek się poświęca dla nas, żeby żyć w tym świecie stanowiącym dla niego wielką zagadkę. My przekazujemy mu nasze pasje, zwalczając jego

To już jesień

Za oknem pochmurno . ale nie przeszkadza to nam wyjść na długi spacer. Postawiłam na bardziej aktywny tryb życia. Bartek- jak na razie- jest zmęczony, bo z kanapowca zmienił się w sportowca. Po spacerze lub basenie lepiej przeprowadzić  zajęcia " naukowe". Codziennie uczymy się angielskiego bazując na metodzie Domana. Ponieważ mam bardzo dużo pomocy z początkowego okresu terapii dostosowuje je teraz do potrzeb nauki języka angielskiego. Podoba mu się to i chętnie się uczy.  Wczoraj mieliśmy dzień pod znakiem geografii. było dużo pracy z mapami i  gładko przeszliśmy do starożytnej Grecji , bo zaczęło się od mapy. Dzisiaj nowy dzień pochmurny z wiatrem i deszczem, ale to nie przeszkodzi nam spędzić go wspaniale.

Jeszcze trochę wakacji

Wczoraj była piękna pogoda i spędziliśmy dzień bardzo wakacyjnie. Najpierw był basen, a potem wycieczka do lasu . Spędziliśmy tam około trzech godzin. Jednak nie zapominamy o nauce. Po południu Artur ( tata) rozpoczął lekcje fizyki. Przymocował duży ,biały karton do sztalugi Magdy i zaczęło się! Wieczorem oglądaliśmy pierwszą część filmu " Władca pierścieni. Drużyna pierścienia.", ponieważ od tej lektury zaczynamy naukę języka polskiego. Jeszcze na dobranoc czytaliśmy " Odyseję" w przekładzie Jana Parandowskiego  to w ramach historii, bo zaczynamy od starożytnej Grecji. A dziś powtórka z języka angielskiego.

"Zakazane wrota" - Tiziano Terzani

Obraz
Jest to trzecia książka tego autora, którą czytam. Bodajże dwa lata temu wpadła mi w ręce książka pt. "Nic nie zdarza się przypadkiem". Jest to opowieść o sensu życia, refleksje na temat przemijania, trafne opinie o naszej zachodniej kulturze. Teraz z książki "Zakazane wrota" wyłania się świat prosto z powieści orwelowskich, który istnieje naprawdę. To Chiny z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Śmiem podejrzewać ,że niewiele się tam zmieniło. Przede wszystkim jest o niszczeniu przeszłości, o zniewoleniu indywidualizmu jednostki, o wtrącaniu się partii w życie rodziny w jego najdrobniejszych aspektach. Nie trzeba być prorokiem jaki to pociąga za sobą skutki. Nieszczęście, biedę brak perspektyw na przyszłość. A jak mawia Tiziano Terzani : " Przeszłość jest nieodzownym przewodnikiem tych, którzy pragną poznać teraźniejszość lub wyobrazić sobie przyszłość. " Polecam Tiziano Terzani - "Zakazane wrota", wyd.W.A.B., 2011

Niedzielne popołudnie

Obraz
Niedaleko Radomia ( około 10 km) znajduje się Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Z okazji 30-lecia Centrum zorganizowano wystawę Xawerego Dunikowskiego pt."Niepokorny". Ponieważ wystawa będzie czynna tylko do 18.09. postanowiliśmy ją zobaczyć. Zaprezentowane zostały dzieła ze wszystkich okresów twórczości, takie jak: Fatum, Tchnienie, Macierzyństwo, trzy figury z cyklu Kobiety brzemienne ,portrety i wizerunki oraz cykl Głowy Wawelskie i Panteon Kultury Polskiej. Wystawę uzupełnia słynny Autoportret i projekty pomników. Centrum Rzeźby Polskiej znajduje się na terenie parku i pałacu Józefa Brandta. Można też zobaczyć pięknie wyremontowany pałac z ekspozycją wnętrz dworskich z 2 połowy XIX w., albo odpocząć w starym parku krajobrazowym, gdzie znajduje się ogród rzeźb.

Zaczęło się

Jak inny jest ten 1. 09. Zamiast zrywać się około siódmej i zakładać galowy strój , to spokojnie około jedenastej pojechaliśmy do lasu na wycieczkę. Pogoda nam dopisała. Wspaniale spędziliśmy dzień.Przywieźliśmy żołędzie, szyszki i jarzębinę . Po raz pierwszy nie "szalałam" z wyprawką do szkoły, z zakupem podręczników i zeszytów. Nareszcie będziemy się uczyć na komputerze bez ograniczeń i realizują własne pomysły. Bartosz zaczął naukę pływania u profesjonalisty i na trzeciej lekcji przepłyną z deską sam. Dziękuję ci Tadziu! Poznałam osobiście panią Anię Janicką-Galant, mojego mentora w edukacji domowej ( moje szczęście nie ma granic). mama Monika