Wakacje w mieście

Nie myślałam,że to kiedykolwiek napiszę,ale spędzanie wakacji w mieście nie jest takie złe.Wczoraj spędziłam dzień z Bartkiem w sposób typowo ( dla nas) wakacyjny. Rano jak zwykle mam czas dla siebie. Kawa, a przy kawie trochę internetu.Potem chwila na język włoski i wspólne śniadanie. Zdecydowałam, że mimo późnej pory (godz. 12.00) pójdziemy na basen. Kupiliśmy bilety bez ograniczeń czasowych i poszliśmy do szatni dla niepełnosprawnych (bardzo nie lubię tych przebieralni bo są małe i koedukacyjne). Szybko się rozebraliśmy i do wody chlup! Bałam się ,że Bartosz nie zechce pływać pod nieobecność swojego instruktora ( autystycy,a przynajmniej mój, nie chcą przenosić swoich umiejętności z zajęć na inne miejsca czy ludzi), a tu miła niespodzianka. Po zaliczeniu kilkunastu długości basenu kraulem i na plecach przeszliśmy do części rekreacyjnej, żeby się trochę powygłupiać i posiedzieć w bąbelkach. Potem poszliśmy się posilić w fajnej knajpce niedaleko basenu ( na szczęście serwują jedzenie, które może jeść mój syn).Jeszcze lody i kawa ( to ostatnie dla mnie) i powrót do domu. Bartek miał czas na filmy , a ja wskoczyłam na rower i pojechałam do pracy.Wieczorem moje chłopaki przyjechali po mnie , też na rowerach, podlali trawę (Bartosz uczy się tej umiejętności od jakiegoś czasu). Wreszcie wspólny powrót do domu przez "Stary ogród", Stare miasto , deptak gdzie jest mnóstwo kafejek zapełnionych o tej porze ( godz. 20.00). Kocham wakacje,obojętnie gdzie przychodzi mi je spędzić!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu" - Rupert Isaacson

Twoje dziecko jest inteligentne.

"Maria i ja"